UWAGA ! ~ NOWE !
- Alice, Alice ! Wstawaj, bo się spóźnimy ! Spakowana ? Masz wszystko naszykowane ? O niczym nie zapomniałaś ? Krzyczała siostra wpadając do mojego pokoju i pośpiesznie odsuwając rolety.
Chciałam zaspać. Chciałam nie zdążyć na ten cholerny samolot do tego cholernego Londynu. Nie miałam najmniejszej ochoty zostawiać tu przyjaciół, kochającego chłopaka, szkoły i tych wszystkich mniej lubianych mordek, ale nie miałam innej opcji. Mia (moja starsza siostra) wyraźnie powiedziała, że mam dwa wyjścia. Albo pojadę z nią do Londynu, gdzie obecnie studiuje, albo trafię do rodziny zastępczej. Po śmierci rodziców wszystko się zmieniło. Przez około rok od tamtego dnia nie dawałam rady, ale zawsze mogłam liczyć na mojego chłopaka i przyjaciół. Kochałam ich za wszystko co dla mnie zrobili, a dziś tak po prostu miałam się z nimi pożegnać, być może na zawsze. Po moim policzku spłynęła łza, którą szybko wytarłam. Nie chciałam robić Mii przykrości. Już bardzo dużo dla mnie zrobiła, zabierając mnie do siebie i biorąc pod opiekę. Przecież jest młoda, ma swoje sprawy, a jednak zdecydowała się mną zaopiekować, bym nie trafiła do obcych ludzi.
- Już wstaję... odpowiedziałam siostrze, próbując wymusić uśmiech. Może trochę mi się udało.
Było jeszcze wcześnie, ale chciałam szybko się ogarnąć, by jak najwięcej czasu przed moim odlotem spędzić z Olivierem (moim chłopakiem). Zastanawiałam się od dawna jak będzie wyglądać nasze pożegnanie. Czy damy sobie wolność? Czy spróbujemy być razem na odległość i spotykać się raz na kilka miesięcy? Nie wiedziałam jak sobie z tym poradzę. Tak bardzo go kochałam&
Po około godzinie byłam naszykowana. Założyłam ulubioną bluzę Oliviera, którą podarował mi wczoraj. Tak pięknie pachniała. Po prostu pachniała moją miłością. Szybko wybiegłam z domu. Nie miałam dużo czasu. Obiecałam siostrze, że za dwie godziny będę na pewno, byśmy pod żadnym pozorem nie spóźniły się na samolot. Olivier tak jak obiecał czekał na naszej ławce. To tam właśnie pierwszy raz się całowaliśmy, tam pierwszy raz przyrzekaliśmy sobie, że już na zawsze, i tam właśnie oboje płakaliśmy, gdy powiedziałam mu o wyjeździe. Miał na sobie moje ulubione grafitowe jeansy i szarą bluzę z kapturem. Kochałam ten zestaw. Szybko do niego podbiegłam i przytuliłam z całej siły. Nie musieliśmy nic mówić. Każde z nas wiedziało jak bardzo cierpi to drugie. Trwaliśmy tak przez parę minut. Pierwszy odezwał się Olivier.
- Kochanie& Obiecaj mi, że będzie Ci tam dobrze, że sobie poradzimy. Obiecaj&
Dobrze wiedziałam, że płacze, że jest mu ciężko. Ja też płakałam. Na początku próbowałam się powstrzymywać, chciałam być twarda, ale łzy były silniejsze ode mnie. Spojrzałam w jego oczy, które tak bardzo mi się podobały. Były magiczne.
- Skarbie, kocham Cię. Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo. Wiesz, że muszę. Tak strasznie chciałam dotrzymać obietnicy i być z Tobą już zawsze. Tak bardzo nie chcę Cię zostawić. Kochanie, chyba mimo wszystko lepiej będzie, jeśli dam Ci wolność. Gdy ja wyjadę na początku będzie Ci ciężko, ale później poznasz kogoś nowego. Chcę żebyś był szczęśliwy. Ja nie jestem w stanie Ci tego zapewnić. Będę za daleko& Proszę Cię, zrozum.
- Jezu, Alice, błagam Cię, kochanie, nie rób mi tego, nie zrywaj, proszę, przecież poradzimy sobie, nawet na odległość. Chcę być tylko z Tobą, już na zawsze. Proszę Cię& - Teraz już nawet Olivier nie próbował powstrzymać płaczu.
- Kocham Cię& - nie miałam siły z nim polemizować. Przecież ja wcale nie chciałam z nim zrywać. Też chciałam być z nim już zawsze, z moim kochanym skarbem.
Teraz już tylko siedzieliśmy przytuleni na ławce, delektując się bliskością, która lada moment będzie rozerwana i płakaliśmy. Wiedziałam, że muszę wracać do domu. Delikatnie wstałam i chwyciłam Oliviera za rękę, dając mu tym samym znak, żeby mnie odprowadził. Mój chłopak nie wypuszczając mnie z objęć wstał i poszliśmy&
Pod domem było jeszcze gorzej. Wiedzieliśmy, że są to nasze ostatnie minuty, że za chwilę trzeba będzie się rozstać. Całowaliśmy się namiętnie jakby świat miał zaraz się skończyć. W końcu nadeszła ta chwila. Zobaczyłam moją siostrę wychodzącą z domu z walizkami. Olivier niechętnie mnie puścił i poszedł pomóc Mii włożyć walizki do samochodu. Ja stałam i patrzyłam jak moje szczęście wymyka mi się z rąk, ale nic nie mogłam zrobić. Gdy walizki były już spakowane, a Mia siedziała za kierownicą przyszedł czas na ostateczne pożegnanie.
Olivier patrzył się prosto w moje oczy, ja patrzyłam w jego. Co parę chwil po jego policzku spływała mała kropelka, którą delikatnie ścierałam swoimi opuszkami.
- Żegnaj, kochanie. powiedziałam i pocałowałam go najczulej jak tylko potrafiłam. Kocham Cię.
- Kocham najmocniej na świecie, pamiętaj. Trzymaj się tam aniołku. powiedział drżącym głosem i odszedł&
Przez chwilę patrzyłam jak moja miłość odchodzi. Bałam się, że już nigdy go nie zobaczę. Po paru sekundach otarłam łzy i wsiadłam do samochodu, gdzie czekała na mnie siostra. Wiedziała, że jest mi bardzo ciężko, dlatego pozwoliła założyć mi na uszy słuchawki i o niczym w tej chwili nie rozmawiać&