Wiecznie układać swoje życie pod dyktando innych.
Być zagubionym, odrzucanym, wyśmiewanym.
Odnoszę wrażenie, że gdzieś głęboko nosiłem te dwa zdania. Istnieje wiele powodów, dla których sam siebie przestałem kochać i szanować. Gniew. Zazdrość. Poczucie winy.
Co jest złego w byciu? Ludzie muszą zadbać, żebyś był. Nie mogą pozwolić Ci umrzeć. Nie mogą Cię zabić. Niektórzy tego nie rozumieją. Nie można cywilizacji traktować jak kawałka tortu. Albo przyjmiesz cały tort, albo jesteś barbarzyńcą.
Długo mnie nie było. Kolejne pasmo osobistych porażek. Jestem za słaby, żeby je przyjąć, więc każde trafienie wytrąca mnie z równowagi. Na szczęście tym razem - bez nokautu.
Ironia, czuję się beznadziejnie samotny, a to jedynie iluzja. Wokoło wiele życzliwych osób. Trucizna, którą napojono mnie dawno temu zaczyna działać i niszczy mnie od wewnątrz. Czuję lęk. Nie czuję się bezpiecznie nawet gdy zasypiam. Nie mogę odebrać sobie życia. Beznadziejnie.