Próbowałem ładnie ująć w słowa pewną myśl. I pierwszy raz od wieków napisałem wiersz biały. Myślę, że one tak mają. Myśli. Nie mają rymów. I jak patrzę na niego z boku z przekrzywioną główką jak szpak szukający dziurek w jabłku... Nawet ładne rymy spontanicznie wyskakują. I zestawienie szachów z tematem wiersza... Jedna z najbardziej sprzecznych parabol w historii poezji chyba. Ave moi.
Zacząłem grę hiszpańskim gambitem
rycersko
ona uciekała
lecz w końcu graliśmy do Mendelsona
i partie jak lata z papieru i kwiatów
pionkami z cyny i kości słoniowej
życząc sobie nawzajem
partii złotych i śmierci łaskawej
i gdy biała królowa
na linii czarnego króla stanęła w żałobie
pionkowie płakali w komplecie
bo miłość jest jedyną partią szachów
w której wszystkie figury mają jeden kolor
najbardziej przyjacielską grą
na świecie