'Gęsta mgła, zawieszone w powietrzu światła oświetlają niewidzialną drogę. Świetliste kule ogniowe zaraz spadną na maskę. Na swoim miejscu trzymają się tylko dzięki nitkom przywiązanym do zamrożonych palców Boga. To On jest sprawcą tych świetlnych igraszek.
Kierujemy się na księżyc. Ale być może on też zaraz spadnie z hukiem. Nagle przed nami wyrastają drzewa, drewaniane słupy pod napięciem oplecione białą siecią. Czego ona chce, ta biała rozlazła śmierć? Ten biały puch... To do złudzenia przypomina chmury. Niebo na ziemi. Jakaś częśc raju zstąpiła do nas z niebios, by pochłonął nas w swoje czeluści niezmierzony Wszechświat pełen mętnych dróg. Nasze sny tworzą Wszechświat a wizja poznania pochłonęła nas zupełnie. Jak ta mgła. Jest taka leniwa, ukrywa to i tamto, tajemnicze piękno o różnym stopniu zagęszczenia zawsze zwiastuje Zło.
Wystarczy, że zamnkę oczy. Kobieta podchodzi. Zatrzymuje się przede mną. Jest naga od pasa w górę. Jej twarz kończy się na brodzie, jakby rysownikowi brakło kartki na usta, nos i oczy. Ujmuje jeden ze swoich sutków dwoma palcami- kciukiem i wskazującym. Palce zacieśniają się z woli kobiety. Naciska i obryzguje mnie krew. Potem kobieta znika. Może nigdy jej nie było.
- Znam dom, gdzie zimą pod żarówką fruwają biedronki. Zamrożone lato. Jedźmy tam!'
Boję się jutra. A najgorsza jest myśl, ze byc może juz d końca życia będę się jakiegos jutra bała.
wystarczy, że zamknę oczy.