Mijają te dni i mijają, codziennie coraz bardziej się uzależniam. Nie od jakiejś rzeczy. Raczej od miejsca... Albo i osoby.
Ale to nic. Znowu pewnie przeleci kolejne pół roku, będą mijać lata. A ja nadal taki sam, w środku aby trochę się psuję. Nie zamierzam dać sobie spokoju, chociaż pewnie niektórym byłoby to na rękę. "Wypadałoby trochę powalczyć". Nie. Powiedziałbym, że raczej "walcz idioto i nie odpuszczaj, nigdy".
Tak tak, majacze. Nie ważne... Zjebałem kiedyś, zjebie pewnie i teraz. CYA.
(na zdjęciu miejsce, które.. hm.. miejsce, gdzie można odpocząć od reszty świata.)