Myślami uciekam gdzieś w przyszłość, jej ciepłem otulam zmarznięte ramiona.. i zatracam się... Tonę w jej obrazach. Widzę ją jak najlepszej jakości film wyświetlany tuż pod moimi powiekami... Ty ubrana w codzienność i ja otoczona nią razem z Tobą. Kolejne klatki przelatują mi przed oczami, a ja zatracam się w planach i nie ma mnie już tu, siedzę, zupełnie tu nie będąc. Nieobecna zgubiłam rzeczywistość, pobiegłam do przyszłości. I nie jestem tylko biernym widzem tej ekranizacji, piszę kolejne klatki i ubarwiam te przed chwilą puste. Nagle klisza się przerywa i znów jestem tu, obudziła mnie łza powolnie lecąca po policzku. Gwałtownie wypuszczam powietrze nosem, wzruszam ramionami, kręcę przecząco głową i niezdarnie się uśmiecham... jestem po prostu zdumiona. I już sama nie wiem czy to byłam ja... i jak bardzo jestem dziś inna. I żadnymi słowami nie jestem w stanie opisać tamtych emocji, ta jedna, samotna łza była ich najlepszym wyrazem. Pomieszanie radości i przerażenia... dzieje się coś wielkiego. I mimo tego, że nie do końca wiem co robić, to znam swoje miejsce, jest ono dokładnie tu gdzie jestem... zupełnie jakby ktoś obrysował moje stopy i powiedział, że to właśnie tu mam być. I znów to czuję ta niesamowita dawka akceptacji, pewności i wiary, uwielbiam śnić na jawie& mimo tych ujemnych temperatur, we mnie wstało słońce. Jest najcudowniej, nasz własny, prywatny firmament.
"Nothing else matters, when you're in my arms."