Czuję, że gdzieś po drodze zagubiłam mój cel, idę bezwiednie, nieświadomie, tracąc tym samym radość podróży. Priorytety straciły na znaczeniu, a rytm dnia wyznacza Twój głos w słuchawce.I nie, nie mówię, że nie jestem szczęśliwa. Wypełniam się szczęściem i chwilami jest go tak dużo, że znajduje ono ujście w tych najsłodszo-słonych łzach. Lecz w ogromie codzienności straciłam motywację, przygasło to, czym chciałam wypełnić całe swoje życie. Czerwcowa recepta, gdzieś się zagubiła i chyba czas ją odnaleźć, czas znów zacząć zażywać te moje małe-wielkie radości. Dawkować wdzięczność i inspirację. Niezależnie, bezwarunkowo. Dużo radości, lecz dużo też rozczarowania samą sobą, to chyba głód życia, głód przeżywania, głód świadomości, głód uważności... nie najadam się egzystencją.