Jeszcze trochę o Łodzi.
Komary są tu jeszcze gorsze niż w Wenecji. Ciągle się drapię. xD Nie wspomnę już o pladze os, która co roku nawiedza dziadków (co prowokuje mamę do ciągłego przekonywania ich, że mają gniazdo tych owadów w kominie, co z kolei prowokuje niekończące się awantury naszą coroczną rodzinną rozrywkę ;) ). Kominiarz był! Ale ja wtedy leżałam jeszcze w łóżku, więc słyszałam tylko jego głos. B. interesujący. xDD
Paznokcie mam już tak długie, że zaczynają mi się zakręcać na końcach. xD Ale boję się je obciąć tępą obcinaczką dziadków, a własnej zapomniałam. W chałupce znalazłam starą mamy, ale jej też boję się używać. Za to ma b. fajnego kota na sobie. ;)
Wujek za mną chodzi i próbuje mnie przekonać, że język jest tylko czymś, co ułatwia znalezienie dobrej pracy, a nie zawodem samym w sobie i że z moimi zdolnościami blablabla. Prawo międzynarodowe? To jakaś pomyłka, na maturze musiałabym zdawać WoS!
Jesienią zacznę akcję odczarowywania beretu. Mam już plan. ;) Ostatnio widzę siebie w Paryżu (od dziecka marzy mi się wyjazd do Francji) i stąd ten beret. A może beret spowodował Paryż? Ta wieża Eiffla też miała na to wpływ. Omg5. mam jakieś fazy. xDD
Z dziwnych przyczyn tutaj zawsze robię za specjalistkę od tostów. Wiem już, co to praca, której się nie lubi. Czemu oni jedzą tylko tosty z dżemem?! Wiśniowym. Blee. xDD
Kupiłam sobie nowy piórnik, czas pożegnać misia (ale Asia miała takiego!). Teraz mam drewniany w pieski i kości (taaaa, pozdrawiam. ;p). Do tego zoowate ołówki i takie najzwyklejsze, składana linijka, świnkowa temperówka, rybkowe gumki (zakładam zwierzyniec. xD).
No i czytałam oczywiście książkę, którą czytam zawsze, kiedy tu przyjeżdżam. Nawet nie pamiętam jaki ma tytuł. Ale czytam zawsze i zawsze ryczę. Taki lajf. ;] Jest o Jordanie i Kasey. Stary dodatek do Przyjaciółki, którą kiedyś kupiła babcia, kiedy wybieraliśmy się autobusem do Złoczewa. Słowem, tanie romansidło. ;) Ale i tak ryczę i i tak ją uwielbiam. Jest boska. xD
ps. 'Czasam, gdy ktoś coś mówi, próbuje ci coś powiedzieć.'