Nie rozumiem. Zachowuję się jak dzieciak. Chcę mieć piękne ciało. Dlaczego robię sobie na złość i niszczę je? Stoję przed lustrem i tylko widzę krew. Krew i blizny. Bez sensu.. Nie rozmawiam z ludźmi. Jestem bardzo, bardzo daleko.. od wszystkich. Mimo wszystko jest lepiej. Przypomniało mi się, jak źle było w tamtym roku. Dwa lata temu.. Tak bardzo szkoda mi było mamy. Pamiętam jak płakała. Szukała dobrych psychologów, chciała mi pomóc. Nie potrafiłam z nikim rozmawiać, poza domem byłam sztuczna, wymuszałam śmiech. W mieszkaniu cały czas łzy leciały po policzkach. Dlaczego? Nie wiem. Nienawidzę siebie. N i e n a w i d z ę. Miłego dnia.
Bilans: