- No nareszcie, gadam do ciebie od jakichś dziesięciu minut! - powiedział z wyrzutem mulat, zawadiacko się uśmiechając.
Poczułaś, że język stanął ci kołkiem. Kilka razy otwierałaś i zamykałaś usta na przemian, usiłując sklecić jakieś sensowne zdanie.
- Ja... No bo ja... Ja to w sumie... Uch, nie spodziewałam się tu... Kogoś... - dukałaś, patrząc się wprost w jego przecudowne ślepia.
- Nie spodziewałaś się tu kogoś takiego, jak ja? - pomógł ci uprzejmie Zayn.
Dziękowałaś Bogu, że to powiedział za ciebie.
- No... Chyba tak - wydusiłaś, czując, że ci okropnie gorąco. Zaczęłaś nawijać na palec kosmyk włosów.
Zayn odwrócił i zaczął intensywnie studiować powierzchnię stawiku.
- Często tu bywasz - stwierdził, nadal na ciebie nie patrząc. To zdanie kompletnie zbiło cię z pantałyku. Jak to? Jakim cudem on, twoje największe marzenie, zauważył, że często bywasz w SWOIM ULUBIONYM MIEJSCU?
Mój boże, to znaczy, że cię pamięta. Ale skąd, skąd, do cholery? Gdzie go widziałaś na żywo?
- Wiesz... Chyba jesteś śliczna.
- Co?! - wypaliłaś trochę za głośno, pochylając się w stronę chłopaka. Miałaś prawdopodobnie oczy wielkości pięciozłotówek. Zayn popatrzył na ciebie smutno i burknął coś na kształt ,,nie chciałem cię urazić...". Gwałtownie zaprzeczyłaś:
- Nie, to nie o to chodzi! Po prostu... Po prostu... Nie spodziewałam, że... Głupio się przyznać... Że ktoś, kogo ubóstwiam, wyzna mi coś takiego, bo... No wiesz... No bo to jest tak...
Mulat uniósł wysoko jedną z brwi, słuchając cię z coraz większym rozbawieniem. W końcu roześmiał się w głos.
- Och, po prostu się zamknij - powiedział, a potem wpił się w twoje usta. Całował cię długo i, cholera, jak namiętnie! Poczułaś, ze twoje serce przysłowiowo ,,rucha lewe płuco", motyle w twoim brzuchu wywijały dzikie harce, a w głowie miałaś tylko i wyłącznie fajerwerki. Wybuchające przyjemnością, piękne fajerwerki. To był zdecydowanie najlepszy pocałunek w twoim życiu. Po chwili, która dla ciebie była wiecznością (bardzo, bardzo przyjemną wiecznością), Zayn oderwał się od twoich ust i spoglądając wprost w twoje oczy, nadal wielkie jak pięciozłotówki, zaintonował razem z muzyką nadal sączącą się z twoich słuchawek.
- Hey, I just met you, and this is crazy, but here's my number, so call me, maybe? - a następnie, nadal się uśmiechając wstał i odszedł gdzieś w dal.
A ty zostałaś na ławce nadal oszołomiona tym dziwnym spotkaniem. Spojrzałaś na swoje kolana, gdzie nadal leżała otwarta książka. W miejscu, gdzie skończyłaś znalazłaś świstek z odręcznie zapisanym numerem. Natychmiast zapisałaś numer w swojej książce telefonicznej i po chwili, kiedy już mniej więcej się otrząsnęłaś z stanu nie do użytku, tanecznym krokiem ruszyłaś do domu, śpiewając najgłośniej jak umiesz z wokalistką.
I trade my soul for a wish,
pennies and dimes for a kiss
Inni zdjęcia: . unukalhai... idgaf94Pusto i głucho bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima2415 / 03 / 25 xheroineemogirlxKot quen... maxima24