Nie chce mi się tego prowadzić, nic mi się nie chce.
Za bardzo się wszystkim przejmuję.
Nienawidzę być smarkaczem, nikt się ze mną nie liczy.
Nikt mnie nie bierze na poważnie, wszyscy mają mnie w dupie.
Przecież taka mała, nieporadna Michu nic nie umie, więc w niczym nie pomoże.
Jak mam umieć, skoro nikt mnie nie uczy.
Człowiek uczy się na błędach, fakt, ale jak je popełniać skoro wszyscy reagują na nie tak nerwowo.
Jakby oni byli cudowni.
Pieprzyć to, jedyny plus to to, że jutro wreszcie się dowiem jak bardzo zawaliłam biologię.
Mam jakąś popsutą tożsamość.
Wolę gadać ze zwierzętami niż z ludźmi. Albo z przedmiotami.
No cóż...