so far, so good.

ja z głupią miną, w słit koszulce i bez cycków, ahhh, jak mi ich brak. xD

nie jestem pewna, co piszę, jest zbyt późno. wcześnie?

w każdym bądź razie nowy rok trzeba zacząć z uśmiechem, więc proszę bardzo, o to mój uśmiech.

dobrze mi było w 2010, nie byłam gotowa się pożegnać.

pamiętam ten czas w styczniu, dwa tygodnie po ''dniu X''. zacytowałam sobie ATL; maybe it's not my weekend, but it's gonna be my year. tak, to był w 100% mój rok. nareszcie ''się ogarnęłam''. lubię siebie, wiecie? mogę ludziom popatrzeć w oczy i powiedzieć ''jestem zajebista'', po raz pierwszy prawdziwie. nareszcie wiem, czego chcę, co tak naprawdę mi w życiu potrzebne do bycia szczęśliwą. i zobaczyłam tyle wspaniałych zespołów... Muse, 30 Seconds to Mars, Children of Bodom, Cannibal Corpse, Sick of It All, The Creepshow, AFI, My Chemical Romance... było cudownie, cudownie, cudownie. mogę chyba śmiało powiedzieć, że nie żałuję nic oprócz tej jednej nocy, ale przecież różnymi drogami prowadzi mój bipolar.  te wszystkie romęse, są bez sensu powiem wam, fajnie by było gdyby się do mnie tak nie kleili, ale cóż zrobić.

nie zapomnę wielu genialnych cytatów z tego roku. szczególnie tego z wczoraj.

''spadam bo pijany juz jestem. kocham bardzo i jestem z ciebie bardzo dumny mimo ze mozesz o tym nie wiedziec.naprawde.'' powiedziałeś to po 15 latach i 6 mięsiącach mojego życia. Tato, czemu miałabym Ci teraz uwierzyć?

może robię z tego halo, ale to dla mnie szok. nic nie poradzę, że nie wierzę.

chyba o czymś jeszcze chciałam się wytworzyć, ale już zapomniałam.

wszystkiego najlepszego w 2011 kociaki!

ze specjalnym wyróżnieniem dla;

Sokoholiczki, za wszystko.

Królika, również za wszystko.

Em-chan, bo zagina system swoją zajebistością.

Masua, za wszystkie odpały i całą jej miłość, oraz alternatywność.

Angel, za nasze jakże zajebiste gadugadowe rozmowy.

Emilki, za zapalanie szluga w powodziowym deszczu, zielone neonowe stringi i ogólnie za ciągłe jazdy, już od 8 lat.

Mszczuji, za rozmowy i za to, że ma jeszcze siłę to komentować. no i oczywiście za kartę play. <3

Gośki, za to że okazjonalnie pamięta.

N. którego polski ogranicza się do 'jesztesz nieszamowita'.

Blondzi, za niewyżycie.

Kamili, za cierpliwość do mnie.

Piekarza Tysiąclecia, za zajebistość. <3

Riedelki, za te wszystkie cyberki.

Dawcy, za jego sexy głos oraz fakt, że złamał sobie trzy żebra byle to nie być u mnie na imprezie.

Kruspe, za wszystkie nasze genialne rozmowy i przycinki.

Hayley, za bycie zajebistą wnuczką.

Rose, za bycie wspaniałą matką mojej zajebistej wnuczki.

chyba wszyscy. mimo, że większość z Was tego nie przeczyta, moja pozytywna energia będzie z Wami, huehue.

KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM.

i cieszę się, że alternatywnie nie świętowałam. jest super.

sąsiad nadal imprezuje. zdaję sobie sprawę, że moje molestowanie judieth nie jest dla Ciebie miłe, ale może pora przystopować? poza tym... Z SZACUNKIEM DO MOJEGO OKNA.

the smashing pumpkins - tonight, tonight.

soundtrack mojego Sylwestra.

ta piosenka zawsze jakoś łamie mi serce. jak całe pumpkinsy i mcr szczerze.

faza trwa. <3

chciałabym mieć romęs z młodym Corganem. tak powtarzam się, ale strrrasznie mi się podoba.

''Żyj tak jakby to była twoja ostatnia przygoda. Udawajmy, że to przyjęcie z okazji końca świata.''

- Gerard Way ukradł mi motto. <3

carpe diem & fuck the system! jeszcze raz najlepszego!