zanurzyli dłonie w pragnieniach
cierpliwie szukali wyobraźnią
tkali obiekty swego westchnienia
uparcie wierzyli w tę magię
nie znali działania owych myśli
lecz to nie miało żadnego znaczenia
chcieli tylko sobie siebie wyśnić
nadając życiu mocy istnienia
kiedy spotkały się ich jednostki
serca nie raz w piersi zadrżały
werdykt emocji był już klarowny
spojrzenia jedną linią splątały
wreszcie spełniły się najśmielsze
sny osnute leciutko tajemnicą
w których oddechy połączono
tworząc monstrualną obwolutę
drgali ustami i opuszkami
pisząc wzajemną melodię miłości
tak trwali w cichych rytmach marzeń
duchowej i cielesnej bliskości
... i nastał świt