czasem lepiej nie zdradzać wszystkiego. czasem lepiej przemilczeć, odwrócić się na drugi bok i skutecznie ukryć kilka spadających łez i ogromny ścisk w ciele. niepotrzebnie się otworzyłam, niepotrzebnie (nie)świadomie zraniłam niepewnością. nienawidzę kłamać, ale nie żałuję, że nie wypowiedziałam wszystkich słów, których boję się nawet kiedy są tylko w mojej głowie. dzielące nas różnice coraz częściej rozczarowują, ale mimo to ciężkie od jego głosu oczy łaskoczą gdy szepcze, że co wieczór prosi o to, bym była szczęśliwa. nieistotne, że nie rozumiem z kim myśli i dlaczego, bo przecież wciąż czuję ten niewielki dreszcz przeszywający klatkę piersiową, kiedy wyczuwa choćby z minimalnej zmiany oddechu albo ruchu, że coś jest nie tak. jego oczy dalej chowają jakąś tajemnicę, od której nie mogę oderwać wzroku, a jego ramiona to stale najbezpieczniejsze i nacieplejsze miejsce do schowania. i akurat przypomina mi się karteczka "poproszę bez sera" napisana jedynie ze względu na mnie, zaledwie po krótkim spojrzeniu, bo przecież rozumiemy się bez słów. więc kiedy mówi, że będzie dobrze, odpowiadam pewnie tymi samymi słowami, chociaż wyrzuty sumienia rozrywają moje całe trzewia. bo to przecież minie, przecież można przemilczeć, jeśli jest pewność, że słowa jedynie pogorszą sytuację. można, prawda?
28 LUTEGO 2017
25 WRZEŚNIA 2016
21 WRZEŚNIA 2016
20 WRZEŚNIA 2016
15 WRZEŚNIA 2016
25 MAJA 2016
13 MARCA 2016
9 MARCA 2016
Wszystkie wpisy