Tak wiem, że na zdjęciu jest Mariolcia, ale to co zrobił wywołało u mnie strumień łez. I tak go nie lubię, nie cierpię i nie znoszę (jakby nie było to samo). Szkoda, że Marco nie mógł razem z nimi wznieść Pucharu Świata...
Najpiękniej... Nie zapomnę nigdy tego dnia. Nie ukrywam, że bałam się o wynik. Do ostatniej minuty zaciskałam spazmatycznie kciuki, mrużyłam oczy i jak mantrę w myślach powtarzałam 'przecież musi się udać'... i, udało! Wygrała drużyna, nie tam jakiś Messi, Ronaldo. Wygrał team, taka jest prawda (nie dziwię się, prawie cały Bayern:D). Na początku hejtowałam Yogiego za to, że sami Bawarzy. A potem zmieniłam zdanie. Niektórzy z nich to naprawdę fajni ludzie, do których należy się choć odrobina szacunku. Posypią się się zgryźliwe komentarze. Tak, potrzebowałam MŚ, żeby to zrozumieć. Oczywiście nie wszyscy, ale kilku z nich nawet nie jest takich złych. Zasłużyli swoim zaangażowanie, nieustępliwością i determinacją, żeby cieszyć się Mistrzostwem. Mam dość komentarzy ludzi na facebooku, którzy gówno wiedzą o piłce. Szwaby, hitlerowcy, etc. Gdzie Wy macie oczy?! Era Hitlera miała swój koniec przeszło 70 lat temu. Te pokolonie jest wychowane w innych Niemczech, według zupełnie innych poglądów i przekonań. Wiem co to II wojna światowa, wiem, co naród niemiecki zrobił Polsce, Żydom, Romom... Ale czy warto do tego wracać? To już historia. Z resztą nawet nie wiecie, jak oni się tego wstydzą. Kończę ten temat, nie mam zamiaru tego drążyć. Nie ma to najmniejszego sensu. Oni zdobyli Maracanę, a Wy drodzy hejterzy, możecie ich w dupcie pocałować. Piękne obrazki! Piłkarze z żonami/narzeczonymi/dziewczynami/partnerkami, dziećmi i w ogóle tacy pocieszni! Erik z dzieciakami Miro! <3 Cathy i Matsio! Poldi i Bastian! Lena i Julek! Montana i Andre (to było piękne<3)! Mandy i Mesut! A #selfie z Angelą, to mistrzostwo, ej! Szkoda mi Argentyńczyków, zagrali dobry mecz, a powiedzenie Linekera powinniśmy traktować od dzisiaj jak przysłowie, czy sentencję. :D
Co u mnie? Cały czas nie ma mnie w domu, a jak jestem, to leżę i śpię. Pięknie jest! Może trochę zbyt intensywnie i zbyt szybko czas ucieka, ale jest pięknie. A ostatnio, to internety zeszły na drugi plan. Od soboty jest u mnie siedmioletni siostrzeniec, który wysysa ze mnie całą energię. Wszędzie Go pełno, cały czas trzeba za nim chodzić i zwracać mu uwagę. Jest 06:36, kiedy indziej tu nie będę, bo nie mam jak. Dzisiaj mam zrywać wiśnie i chyba widzę się z Olą, juuuhu. <3 Trzymajcie się cieplutko. Buźki! :) W dalszym ciągu: Udanych wakacji!
i znowu gratuluję osobie, która to przecztała... :D