Taaak, ja w roli tzw. ' alvaro ' , ' lovelasa ' , jak kto woli. I tak to do ch*ja nie przekłada się, że nim jestem naprawdę...
Coraz to bardziej zastanawiam się, czy wszelkie próby starania się o to wszystko mają jakikolwiek sens. Czy jakiekolwiek kroki które podejmuję, będą zauważone i w jakiś sposób docenione. Nie interesuje mnie zdanie innych osób co do ponownych starań. Robię to co czuję, a nie jak to widzę. Czas pokaże wszystko..