ROZDZIAŁ IX

ROZDZIAŁ IX

Nogi odzyskały sprawność, a Annie podążała w kierunku dworca. Zobaczyła swoich przyjaciół - obecnych i tych dawnych, którzy

stali przed torami, wielką grupką. Każdy coś krzyczał. Odwróciła się Jessy, zalana łzami. Wtedy dopiero zauważyła na co wszyscy patrzą. Przy samym kraju krawężnika stała Jane, która była gotowa do skoku. Czekała tylko na pociąg, który miał lada chwila podjechać. 

Dziewczyna zaczęła biec w jej kierunku.

- Annie, nie ! - krzyknął Martin, chciał chwycić ją za rękę, ale nie udało mu się to. Slychać było tylko nadjeżdżający pociąg. 

Skoczyła na przyjaciółkę i razem wpadły na tory. W jednej chwili było słychać przeraźliwy krzyk, płacz, klnięcie, klakson pociągu i szum na dworcu, a po dziewczynach nie został ślad.

***

Pociąg odjechał, wtedy Martin podbiegł do krawężnika. Na drugim końcu torowiska ujrzał dwie skulone postacie, jedna przytulająca drugą. Wskoczył na tory i poszedł po dziewczyny.

- Jane... zwariowałaś ? - spytał. Pocałował ją w czoło. - Ej, kochamy cię. Nie damy Cię już skrzywdzić, obiecuję.

- Nie podoba mi się tutaj - mówiła przez łzy - Chcę do domu.

- Ciii - pocieszał ją Martin, chodźmy stąd.

Wziął na ręcę Jane, a Annie kucała jeszcze przez chwilę. Była w ciężkim szoku. Właśnie w tym momencie mogła stracić życie. 

Podniosła się i jak zaczarowana, wyszła z torowiska. Szukała wzrokiem Tylera. Szła w jego kierunku. Czuła wszystkich wzrok na sobie.

 - Annie ? - powiedział Martin.

Tyler stał bez ruchu. Nie wiedział co zrobić, czego się spodziewać. 

Dziewczyna nie zatrzymując się, z ściśle określonym celem, podążała w kierunku swojego wroga. Znała go trzy dni. Sprawił, że znienawidziła ludzi, że przestała wierzyć w przyjaźń. Nie wiedziała, kogo mogła nazwać przyjacielem. Sprawił, że z grzecznej i ułożonej dziewczyny, stała się zimną suką bez uczuć, która musiała trzymać nerwy na wodzy. Niestety teraz jej puściły. Nie daruje mu tego. Udowodni, że też potrafi. To, że zastrasza innych, nie czyni go panem i władcą. Kiedy dzielił ich tylko metr, dziewczyna przystanęła. Z pogardą popatrzyła na swojego przeciwnika, splunęła na ziemię i spojrzała mu prosto w oczy. 

 - Jesteś sukinsynem - powiedziała.

Sama nie wiedziała jak to się stało. Rzuciła się na niego i przeważyła go swoim ciałem. Leżeli teraz na ziemi, a ona okładała go pięściami. Wcale nie biła się jak kobieta. Waliła mocno i na oślep, nie przejmując się gdzie trafi i jakie będą tego konsekwencje. Nikt jej nie powstrzyma. Nawet nikt nie próbował.

Nikt nie wiedział ile to trwało, ale w pewnej chwili słychać było głośny trzask, a Annie chwytając się za rękę upadła na ziemię.

***

- Postrzelił ją ! - krzyknęła Jessy. - postrzelił.

Dziewczyna wiła się z bólu. Tyler wstał od razu na nogi i mierzył w nią pistoletem.

- I co teraz powiesz ? - zaśmiał się.

- Taaaa....aaaa...ki jeee...steeee.śś odwaaa...żżżż...nyyyy ?  - spytała z trudem. - broooo...niii...szz.... się....pistoletem? Jeste....śśśś....ża...łooooo....sssss...ny
- Zamknij się suko - przymierzył jej pistolet do głowy.

- Strzeee...eeeell - powiedziała- śśśś...miaaa...ło....

Usłyszeli znów głośny trzask. Tym razem to Tyler opadł bezwładnie. Na Annie.

lajk : https://www.facebook.com/pages/HAPO/570628592962181?ref=hl