ROZDZIAŁ II
Koło godziny 9, słońce, które przebijało się przez wielką, brązową zasłonę, obudziło Annie.
Znajdowała się w swoim pokoju, chociaż niedokońca pamiętała jak wróciła do domu. Miała nadzieję, że odwiózł ją Martin.
Przewracając się z boku na bok, próbowała jeszcze zasnąć. W końcu, wyciągnęła rękę na szafkę nocną i wzięła telefon.
Żadnych wiadomości od Catherine. Zastanawiając się, czy zadzwonić, czy nie, doszła do wniosku, że napewno jeszcze śpi, a
odezwie się popołudniu. Wstała, nałożyła na bose nogi pantofle i zeszła na dół, zrobić sobie jakieś śniadanie.
- Dzień dobry - powitała ją mama, ubrana już w strój do pracy.
- Cześć. Jest coś na śniadanie ?
- Zrób sobie tosty. Ja zaraz wychodzę.
,, No tak'' - pomyślała - ,, Ty nigdy nie masz na nic czasu''
Wyciągnęła toster z szafki kuchennej, włożyła kromki i czekała na zielone światełko. Usiadła przy stoliku i położyła głowę na zimny blat. Tak bardzo źle się czuła. Najwidoczniej wczoraj przecholowała. Nagle usłyszała dzwonek telefonu. Pobiegła na górę, zaczęła szukać telefonu, aż w końcu wyczuła go pod koudrą. Dzwonił Martin.
- Halo ? - odebrała, schodząc do kuchni po tosty.
- Annie, okłamałaś mnie wczoraj - wypalił od razu.
Poczuła jak pięką ją policzki i robi jej się gorąco.
- Jak to ?
- Catherine do tej pory nie ma w domu.
Nie ma jej w domu?!
- Jak to ? - ponowiła pytanie.
- Nie odbierała ode mnie, stoję właśnie pod jej domem i czekam aż wróci. Mówiłaś, że wróciła do domu, bo źle się czuła.
- No bo tak było - brnęła dalej w kłamstwa. - przynajmniej tak mi powiedziała.
- Naprawdę nie wiesz gdzie jest ?
,, Co ja mam mu odpowiedzieć ? Zawieść przyjaciółkę i powiedzieć prawdę, czy okłamać przyjaciela ?''
- Martin, muszę kończyć. Zadzwonię do Ciebie za pół godziny. - rozłączyła się, nałożyła tosty i od razu wykręciła numer do Catherine.
- Abonent czasowo niedostępny, proszę zadzwonić później - mówił automat, a dziewczynie co raz bardziej podnosiło się ciśnienie.
- Włącz ten telefon, włącz ten telefon ! - prosiła.
Oddzwoniła do Martina i oznajmiła, że za 20 minut będzie pod domem koleżanki. Szybko się ubrała, wzięła klucze i wybiegła z domu.
Kiedy podążała w kierunku , jednopiętrowego domku rodzinnego, czuła dziwny ucisk w żołądku. Miała złe przeczucie. Jeśli jej się coś stało ? Czuła się za nią odpowiedzialna. Catherine była strasznie narwana, często robiła głupstwa, najpierw robiła, później myślała, a ona musiała ją później z tego wyciągać.
,, Powiem mu'' - zdecydowała.
Zobaczyła samochód Martina, tuż za domem koleżanki. Podbiegła i wsiadła na miejsce pasażera z przodu.
- Słuchaj... ona wczoraj .. poszła się spotkać z jakimś facetem - wyznała.
- Słucham?! Czemu nie powiedziałaś mi od razu ?!
- Poprosiła mnie, żebym ci nie mówiła. Przepraszam Martin, nie chciałam. Ona... nie chciała ci mówić, bo wiedziała, że będziesz zazdrosny, a musieli coś załatwić i miała wrócić.
- Ale nie wróciła ! A jeśli jej się coś stało?! Pomyślałaś o tym ?!
- To niemożliwe. Na pewno zaraz wróci do domu.
Siadła głębiej w siedzeniu, oparła się i popatrzyła na zegarek.
,, Jeżeli za pół godziny się nie pojawisz, zabiję cię Catherine '' - pomyślała.
podoba się ? lajk : https://www.facebook.com/pages/HAPO/570628592962181?ref=hl