ROZDZIAŁ XXI
Weszłam do szkoły, musiałam jak najszybciej spotkać się z Timem. Jego też ostatnio zaniedbałam.
Weszłam do klasy, ale nie było go. Za to siedziały moje dwie ''przyjaciółki''
- No witamy gwiazdę - powiedziała jedna z nich.
- Cześć dziewczyny - uśmiechnęłam się myśląc : nie daj się sprowokować.
- A co u Iva ? - zapytała Rita.
- A dziękuję, bardzo dobrze - powiedziałam - chociaż jakaś laska chce go złapać na dziecko.
Tego się chyba nie spodziewała. Nie wiem, czy myślała, że tego nie powiem,czy myślała, że nie wiem.
Zbladła i wybiegła z klasy. 1:0 dla mnie. Usiadłam i czekałam na Tima. W dalszym ciągu go nie było.
Lekcje mijały, a jego jak nie było tak nie ma. Nie wiedziałam co się dzieję, nie pamiętam, żeby opuszczał lekcję.
W końcu przez radiowęzeł przeszedł głos dyrektorki:
- Uczniowie ! Przewodniczącym naszej szkoły został Tim Anderson. Gratulujemy.
Zapomniałam całkowicie o wyborach. Nie wiedziałam, że Tim startuje. Ciągle dowiaduję się czegoś nowego o swoich znajomych.
Myślałam, że znamy się na pamięć. Teraz wiem, że to oni mnie znają, a ja ich w ogóle. Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę, od razu poleciałam pod gabinet dyrektora. Tim wyszedł cały czerwony, a ja rzuciłam mu się na szyję.
- Gratuluję ! -powiedziałam.
***
Po szkole poszliśmy na kawę. Musiałam nadrobić ostatnie dni, w których mnie nie było. Kazałam mu opowiadać o sobie i o tym
co się u niego działo. Nie pomyślałabym, że Tim-kujon ma tak ciekawe życie. I że w jego świecie pojawiła się dziewczyna.
***
Po skończonej kawie pojechałam do szpitala. Fakt, że w sali z bratem zobaczyłam mamę i Veronic, bardzo mnie zabolał. Ukłócie zazdrości przebijało moje serce, ale ja się nie dam.
- Cześć brat- powiedziałam, wchodząc do sali.
- Cześć - powiedział, widać, że był wykończony. Jest na głodzie, cały się poci i trzęsą mu się ręce.
- Chcecie coś do picia ? - spytała mama - Pójdę.
- Proszę poczekać, ja też idę - powiedziała Veronic. - zaraz wracam - pocałowała Davida w czoło i ruszyła z mamą. Usiadłam obok i patrzyliśmy się na siebie
- Przepraszam - powiedzieliśmy na równo.
***
David opowiadał mi jak to wyszło z nim i Veronic, a ja jemu o problemach w szkole. W końcu wróciły dziewczyny i pożegnałam się z Davidem. Musiałam wracać do domu i przygotować się na jutrzejsze starcie z Ritą i Ivem.
Veronic wyszła ze mną i odprowadzała mnie do domu. Wymieniłyśmy parę słów, mimo których dalej czuć było napięcie między nami.
- Jesteś na mnie zła ? - zapytała.
- Może nie zła, ale... zawiedziona. Nigdy nie odrzuciłam ciebie, twoich spraw i problemów. Mogłaś zwierzyć mi się ze wszystkiego. Czuję się zawiedziona.
- Ja też - odpowiedziała - kiedyś interesowało cię co u mnie. A teraz... stałaś się egoistką.
- Ja się stałam egoistką ?! -wybuchłam. - kto zabrał mi brata?! kto ?! przez kogo leży w szpitalu.
Zobaczyłam jak łzy napływają jej do oczu. Przesadziłam.
- Nikt ci nie zabrał brata - powiedziała - zabrałaś go sama, przez swój świat gwiazdorski. Leży przeze mnie, ale ty już nigdy nie powiesz mi, że nie odrzuciłaś moich problemów. Powiedziałam ci coś, a właśnie mnie oceniłaś - odpowiedziała- nie jesteś tą dziewczyną, z którą się zaprzyjaźniłam. Nie znam cię. - odwróciła się napięcie.
Stałam jeszcze przed domem zdziwiona jej zachowaniem. Nigdy tak nie reagowała.
- Przepraszam- wyszeptałam, mając nadzieję, że z takiej odległości mimo wszystko mnie usłyszy.
LAJKOWAĆ : https://www.facebook.com/pages/HAPO/570628592962181?fref=ts