#Dzień pierwszy, rano.
Uh. Odchodzę od zmysłów. Który to już dzień w tym pierdolonym więznieniu? Mijają 4 lata odkąd się tutaj znalazłem. Wrobili mnie w zabójstwo. Cóż, zapowiada się kolejny długi, bezcelowy dzień w tej celi
#Dzień pierwszy, popołudnie.
Ten dzień zapadnie w mojej pamięci na długo. Godzinę przed południowym posiłkiem do mojej celi weszło trzech uzbrojonych strażników, w towarzystwie cesarza. Okazało się, że w mojej celi znajduje się ukryte przejście, którego cesarz musi użyć aby uciec z zamku, gdyż na jego życie nastają skrytobójcy zakonu. Pozwolono mi udać się razem z nimi. Cesarz powiedział, że widział mnie w snach i moim przeznaczeniem było znaleazienie się tutaj. Ruszyliśmy przez podziemne tunele i kanały. W pewnym momencie odłączyłem się od grupy i ruszyłem samotnie. Po drodze nie napotkałem nic groźnego, same szczury i kilka goblinów. Na szczęście miałem miecz który pożyczyłem od zabitej strażniczki imieniem Renault. Kiedy spotkałem grupę, w głębi duszy ucieszyłem się. Nie podobało mi się to miejsce, było klaustrofobiczne. W pewnym momencie cesarz został dźgnięty w plecy przez używającego zaklęcia niewidzialności zabójcę. Przed śmiercią wręczył mi amulet, i kazał przekazać go Jeffreyowi, będącemu mnichem w Weynon. Zgodziłem się, przyodziałem znalezione w skrzyni opancerzenie i ruszyłem ku wyjściu z kanałów.
#Dzień pierwszy, wieczór.
Dziwny był to dzień. Po wyjściu z kanałów odrazu udałem się ku Weynon, dzięki mapie dotarłem tam bez większych problemów. Po drodze natknąłem się na kilka wilków, jednak bez problemu sobie z nimi poradziłem. Mimo że mój miecz był wątpliwej ostrości, to przy pomocy zaklęć atakujących walka była prosta. Po przybyciu do Weynon porozmawiałem z Jeffreyem, który opowiedział mi o domniemanej lokacji ostatniego żyjącego potomka rodu cesarskiego. Powiedział, że muszę jak najszybciej go odnaleźć, aby uchronić go przed niebezpieczeństwem które mogło mu zagrażać. Aby ułatwić mi podróż, która moga być bardzo niebezpieczna, dał mi zapas jedzenia i dwuręczny miecz z hartowanej stali. Zanim wyrzucono mnie z zakonu paladynów, używałem podobnego. Ten był niczym w porównaniu z moim starym mieczem, jednak na ten moment było to spełnienie moich marzeń. Podziękowałem więc, i udałem się na spoczynek, aby miec jutro siły wyruszyć o świcie.