photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 24 STYCZNIA 2012

Hej ho!

Najpierw tłumaczenie co to za zdjęcia. Otóż w niedzielę, na mszy dziecięcej (czyli mojej ulubionej) ksiądz mówi, że zaprasza po mszy na Plaza Mayor, bo tam będzie impreza z okazji "Infancia Misionera" (dziecięce misjonarstwo? przypadkiem nie mylić z dziećmi misjonarzy, to nie to :) ). Jakkolwiek sam koncept pojmuję mgliście, tak zabawa była miła. Dzieciaki malowały duży plakat z Indianami, Murzynami i Azjatami, były gry i zabawy. A Wy widzicie zdjęcia z całego przedsięwzięcia. Hania-fotoreporter.

 

Po drugie - okazuje się, ze ja na prawdę w czopku urodzona. Ten marketing, którego ważyłam bardzo lekce, jednakże równocześnie robiąc zadania i różne zaliczeniowe sprawy (bo nigdy nic nie wiadomo) - okazało się, że zaliczyłam, a i owszem! Ale jako jedna z nielicznych erasmusów (musicie wiedzieć, że dużo erasmusów chodzilo na te zajęcia)! Byłam pewna, że ta milutka pani każdemu da z miejsca zaliczenie, a tu taki klops! Ten egzamin napisałam na 3. Ale widząć moją wystraszoną minę (bo tu zwykle skala jest do 10) pani odparła, że to dobrze! Widocznie jakąś inną metodę oceniania obrała. I rzeczywiscie - największą ocenę jaką zauważyłam (a nie było tych najlepszych tak wiele) było 4,5. Kto by pomyślał, taki marketing. No i jeszcze jedno mi Anioł Stróż podpowiedział. No bo wymyśliłam, że ja się przyłożę do zadań "cyferkowych", obliczeniowych. A, bo to jakieś takie bardziej konkretne od tej teorii. I się okazało, że żeby zdać ten egzamin, trzeba było zrobic te zadania! Wiele osób  z góry założyło, że skupi się na teorii i jakoś to będzie. A mi ten Anioł Stróż kazał się uczyć cyferek. Jak uda mi się być w niebie i go spotkać - ma u mnie piwo. Ba, nawet trzy. Nieźle uratował mi skórę!

 

Kolejna rzecz -  dzisiaj był mój ostatni egzamin, tym razem z finansów. Nie zrozumiałam wszystkiego, mimo iż wcześniej pisałam do prowadzącego z prośbą o egzamin w dwóch językach: hiszpańskim i angielskim. No ale nawet i to w 100% nie pomogło, bo każdy język dał mi 25% zrozumienia polecenia. Czyli wciąż 50% zgadywałam. Żeby mnie źle nie zrozumieć - nie, że połowę liczby pytań rozumiałam, tylko z każdego pytania połowę rozumiałam :) Zobaczymy co z tego wyniknie. Dobrze, że minimum tutejszych przedmiotów mam zaliczone, ten egzamin to taki "bonus". Stąd aż tak się nie stresuję wynikiem, czy zdam, czy nie. Ale miło mnie nastroiło na początku, jak prowadzący autentycznie się ucieszył na mój widok i dostałam osobiste, do mnie tylko skierowane: "Hola!". Chyba się ucieszył, że tym razem zrozumiałam, że jest egzamin i że na niego przyszłam.

To tyle!

 

Pozdrawiam wszystkich serdecznie!