Narusa & Ja
Lizawice, luty 2012
Mnie tu nie było, no nie? :) Niechętnie się przyznam - nie piszę, bo żadko jestem u Narus... Byłam ostatnio w czwartek (!). Ale to był bardzo udany dzień. Koń chodził na ogłowiu, dzięki Eli! :* Co prawda, było mało miejsca (8 osób na hali...), ale jakoś dałyśmy radę ;) Kocham ją i okropnie tęsknię...
W sobotę posprzątałam pokój - ale ja szallona! Dalej jest burdel, ale przynajmniej już ni etaki wielki :p
W niedzielę najpierw z psem do przedszkola (!-.-), skąd mam kilka fajnych zdjeć, potem do domu odespać i na koncert Dżemu, który - no, bez owijania w bawełnę - był świetny! Ale po nim przed 30 minut prawie nic nie słyszałyśmy :p
MÓJ KOŃ JEST NAJLEPSZY. Może nie jest najpiękniejsza, nie ma tak pięknego ruchu i nie skacze wysoko,ale jest dla mnie najmądrzejszym koniem na świecie. Tęsknię...
Kończę, trzeba iść (i napisać zadanie z polaka:p)
xoxo
Pozdrawiam serdecznie Panią Julię! :)