Narusa wąchająca i moja łapa :3
Lizawice, wakacje 2011
W stajni dziś. Anulka była :>
Co z mojej listy zrobiłam?
+ Zrobienie jedzonka (siemie, owies, mafefka i jabłko)
+ Wyczyszczenie konia
- Zrobienie kopyt (boję się z nią wyjść, bo znam Bartłomieja, który stoi 'nieopodal :|)
+/- Trening
+ Rozciąganie
Czyli wiekszość na plus. Trening. Czemu tak? Koniowi lekko odbijało i się wkurzyłam i ją puściłąm wolno na padoku. Kara* menda. Kurcze, na prawdę się na nią wkurzyłam... Głupia Molly. Narusia się zachowuje tak, jakby Molly była jej źrebcem. Fajnei, nie? :D NO WŁAŚNIE NIE. Się popłakałąm w stajni, jak przez jakiś czas nikogo nie było. Puściłam muzykę, czyściłam konai i płakałam. Niezbyt miły dzień.
*wiem, ze ona nie jest kara.
Ale no cóż, kolejny lansik - wyprałam (ręcznie) moje czapsy! Suszą sie teraz. I będzie mrrr.
Mój pies umie skakać, przez moje nogi x3 Że się tak po końsku odezwę - ma śliczny baskil ;)
No. Także jest późno i uciekam, aby przeżyc jakoś 'normalnei' kolejny dzień.
P.S. Mamy z Kajką piekne plany na ferie! <3