Zastanawia mnie fakt, że zawsze, ale to zawsze jak mam gorszy humor wracam tu. Siedzę, czytam stare notki i dochodzę do wniosku, że nic się nie zmienia. Nie zamknięte rozdziały wracają jak upierdliwa mucha brzęcząca nad uchem i nie dają spokoju mojej biednej głowie.
Często bywa tak, że człowiek ułoży sobie plan na kolejne dziesięć lat i jedna chwila wszystko przekreśla, cały misternie ułożony plan bierze w łeb, wszystko się wali jak karciany domek. Człowiek to takie stworzenie, które najczęściej samo nie wie czego chce. Pomimo ułożonego i statecznego życia, poczucia bezpieczeństwa i stabilości poszukuje czegoś nowego, innego, nie doceniając tego co już posiada. Kiedy zabrnie za daleko w swoich działaniach najczęściej nie ma już drogi powrotu, wszystkie mosty są spalone i szlag trafia wszystko.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia i nic na to nie poradzimy - zawsze to ktoś ma lepiej, posiada to, czego my właśnie chcemy, zawsze to siebie uważamy za najbardziej pokrzywdzonych i nie docenianych. W czasach, kiedy człowiek z człowiekiem nie ma czasu usiąść i pogadać, a gdyby nie portale spora część kontaktów zupełnie by się urwała, warto czasem zatrzymać się, zrobić sobie ciepłe kakao i zastanowić się nad sobą i swoim postępowaniem. Na zasadzie łańcucha akcja reakcja, bodziec odpowiedź, zastanówmy się czasem w jaki sposób nasza osoba wpływa na otoczenie i jakie budzi emocje, ponieważ zwykle bywa tak, że to nie wszyscy wokół są winni naszemu 'nieszczęsciu', tylko sami działamy autodestrukcyjnie, irytując przy okazji swoje środowisko.