To skromne pole bitwy jest skazane na upadek,
Armie czarnych masek wygrają oblężając zamek,
przesiąknięty bólem obrażeń i negatywny spadek,
emocji utworzony w głębi serca ze błędnych zajawek,
i chęć stworzenia lepszego jutra bez zbędnych poprawek.
Zaczyna się noc upojna w głębokie teorie zakręconego świata,
wkraczające w niepoczytalne myśli stając się ujrzeć blask światła,
szanujący swoją idee istnienia i darem innym zadowolenia,
Uczący się w świecie wariatów i przykrego zauroczenia,
Bo to nie wina naszego skrytego w zakamarkach serca pragnienia,
tylko pasożytów na przedmieściach kierujących się do skonienia.
Aktorzy są zdolni sięgać po wszystko w jednej chwili,
gdy i tak grają kiepsko kamuflując się ,że są przemili,
Zadają liczne rany w środku nie przewidując ,że zranili,
Nie widzą sensu w jednej parze oczu nawet gdy serce się nie myli,
Potrzebują przecież więcej niż obecni tutaj by tu zdobyli.