Nasz świat, żywy świat. Pełny czerwonego płynu, nazywanego krwią. Pośród nich ludzie, uszka.
Tak wygląda nasz paranoiczny świat. Jesteśmy w gównie zwanym światem, a to tak naprawdę kałurza pocieszeń, jeziorko chęci, bajorko możliwości i morze marzeń. A pośród nas są jakieś tam wysepki, gdzie znajdują się przeszkody. Im więcej przeszkód, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że dostaniemy się do nieba, czy nie tak to jest? Paczcie! Bóg rzuca blask nieba na nas, mówił przecież jakie tam rajskie życie tam nas czeka, co? To paczice x2! Rzucił cień swojej boskości, a co teraz się dzieje? Na niebie więcej tego gówna jest niż na Ziemii.
Pis jou