Klaudia jest znów blondi :)
Była w Zakopanem, strzeliła sweet focie na Kasprowym, całusek na wysokości 1987 m n.p.m zaliczony, zobaczyła skocznie narciarskie, jadła oscypka (który śmierdzi kozą), ale niestety przez złą pogodę nie zdążyła się wykąpać w wodach geotermalnych.
Była również w Czechach, mieście Nachod, widziała starą twierdzę/zamek/basztę cokolwiek to było, stwierdziła że Czesi są dzicy jeśli chodzi o j. angielski i się dowiedziała, że 100 "korun cieśkich" to równowartość jakichś 15 zł.
***
Drawsko Pomorskie również zaliczyła, poznała dziadków Niebieskiego, popiła i potańczyła z wujkiem, pożartowała z najlepszym przyjacielem N. i oczywiście zdążyła zaliczyć plucie jadem na mamę Szymka. Musieliśmy wracać busem praktycznie "z biegu", kilka kilometrów przed Aarhus zrobił się wypadek na autostradzie i w sumie staliśmy w miejscu 2,5 godziny. Próg domu przekroczyliśmy około 2:00 w nocy zmęczeni jak dwa woły
A to wszystko bez ważnego paszportu/dowodu osobistego