ostatnio jestem większą suką niż zazwyczaj, nie chce twego, ale samo wychodzi.
to żałosne, że ciągle nie moge <a może nie chce> się z tym pogodzić, ale nie da się tak po prostu zapomnieć. ale tak jak radzi AP, nie myśle o tym, są wakacje, będe się martwić później.
chce już wyjechać, ale jak wróce to już koniec wakacji. ale muszę się w końcu wyszaleć w basie i w mall's
do tego na co czekam całe życie <no dobra, kilka lat> już jest bliższe niż dalsze. to brzmi głupioale wiadomo o co chodzi. tylko nie wiem czy będe gotowa na to <przeczytałam "gotowana" c:> już za rok? a może zaczekać jeszcze jeden?
wracajcie w końcu AP i PH.