Wróciłam i tęskniłam .
Idealnie nie było przyznaję , jednak zjeść coś niskokalorycznego w restauracji , knajpie czy cokolweik innego jest awykonalne wręcz. Choć i bez przesady bo nie czułam się winna w końcu jeść coś trzeba . Zachowałam umiar nie rzuciłam się na wszystkie słodkości i nieziemsko ujmujące gofry .Pare razy zaś odmówić nie mogłam ,jak wiadomo rodzina ale najgorzej nie było więc w sumie nie jest tak źle . Teraz już mogę normalnie nad sobą pracować zgodnie z przekonaniami jakimi dzieliłam się tutaj wcześniej . Tak więc powróciłam i spinam dupę .Tydzień chilloutu zawsze się przydaje .Mam nowe siły i choć nie było super zduper kolorowo bo ktoś usiłował zakłócić mój stoicki spokój wyjazd uważam za zajebiście udany xo xo
TRUST NO MAN , FEAR NO BITCH .