"Być, albo nie być. Oto jest pytanie."
Czasami zdecydowanie lepiej byłoby "nie być", ale co to za życie, tak iść na łatwiznę i umrzeć.
W kadrze złapane dwa sąsiadujące ze sobą kraje skandynawskie. Skałki na pierwszym planie położone w Helsingborgu w Szwecji, natomiast na drugim planie widzimy słynny "zamek Hamleta" w Helsingor (Dania). Byłam, widziałam, choć zamku od wewnątrz nie udało mi się zobaczyć (nie pamiętam dlaczego, pewnie trzeba było uiścić opłatę, a ja pożałowałem tych paru koron). Mimo to zwiedziłam ogrody, a sam zamek z zewnątrz też robi wrażenie. Zresztą, całe miasteczko jest urocze.
Samo zdjęcie nie jest świeże, zrobiłam je ze 3 lata temu, mniej więcej o tej samej porze roku.
Z innej beczki. Ciężkie te listopadowe dni. Krótkie, deszczowe i ponure. W Szwecji nie jest to najlepszy okres w roku, zdecydowanie nie. Mimo to, rzadko zdarza mi się narzekać. Już nie. A pamiętam czasy, kiedy pałałam nienawiścią do tego kraju, pełna bólu i pretensji do całego wszechświata o wszystko co złe. Ale to byłam inna ja. Wiele od tego czasu się zmieniło. Nauczyłam się, że miejsce, w którym przebywamy nie ma większego znaczenia. Ważniejsze jest to JAK żyjemy, nie GDZIE, i w jaki sposób do tego podejdziemy. Zgadza się? Czyż nie jest tak, że negatywne myśli i emocje przyciągają złe zdarzenia i złych ludzi? I na odwrót? U mnie często się to sprawdza.
Dobranoc.