Wyobraził sobie też, że dostrzega twarze gwiazd były blade, łagodnie uśmiechnięte,
jakby ich właściciele zbyt wiele czasu spędzali ponad światem,
obserwując krzątaninę, radość i ból ludzi w dole i nie mogli powstrzymać rozbawienia,
gdy kolejny maleńki człowiek zaczyna wierzyć, iż jest środkiem wszechświata.
A przecież wierzy w to każdy.