Przeżyłam pierwszy dzień. Kurczę, nie wierzę, że wolne się skończyło!!! Nie zdążyłam odpoczać psychicznie jeszcze po poprzednim semestrze.
Ten za to zapowiada się ciekawie, zaczynając od babki od angielskiego, która przypomina Stuhra, a kończąc na jodze. Z tej akurat się cieszę. Na 25 osób mamy jednego chłopaka, rodzyneczka. Przystojniaka. Reakcja dziewczyn była jednoznaczna. Mur beton.
W sumie powinnam skończyć na dzisiejszych wydarzeniach na uczelni. Kiedy dziewczyny zaczęły sie szarpać na korytarzu, wyzywać i mało brakowało aby laska wypadła przez balustradę w dół. A nie powiem wysokości mamy spore na wydziale. Kiedyś myślałam, że to się dzieję w amerykańskich filmach, jak widać, w Łodzi też. Holly Łódź, tylko filmy kręcić.
Ach... początek semestru ;D