Wreszcie udało mi się odpocząć. ostatni miesiąć był koszmarny, a plan na następny semsetr jak zwykle powala z nóg...
ważne że 4 dni wolne w tygodniu i pierwszy rozdział pracy pozytywnie przyjęty. to miłe.
a poza tym ostatnio na nowo odkrywam taniec i marcowanie w pełni.
a dziś: chińszczyyyyzna!!!
bo lubie serce i rozum ;)
już po chińskim jedzonku muszę stwierdzić że sajgonki są pyszne. i kaczka i wino śliwkowe także. a banan w cieście jest przereklamowany ;)
takie prezenty to ja mogłabym ciągle dostawać. nie tylko co rok. i nie chodzi tu tylko o dobre jedzenie.