Pod wozem kanał, na wozie banał rządzi
Rząd rzęzi, szarpie zwierz na uwięzi się
Szumi las, płynie czas, słowa płyną
Choć są miną i mkną, obłoki płyną
Pod peleryną prawdy nie całkiem zmokną
Choć na początku i końcu jest samotność
Żeby dotknąć i poczuć, że sens
Doprawdy jest, liczy się gest po sam kres
Rwie rwetes, mój flow płynie jak Ganges
Wczoraj Rzym i Sokrates, dzisiaj Jankes
Od konkwisty, do Visty i giełd
Mknie-ba isty bełt, zajebisty zgiełk
Burzy, sztorm w kałuży, czemu to służy ludzie?
Te piramidy wznoszone w bólu i w trudzie
Chciałbyś uciec, ale dokąd nie masz
Chcą igrzysk i chleba, ciągły kiermasz debat
I nie masz nieba, nie teraz, nie tu
Wciąż widząc ten brud i licząc na cud
Że znajdziesz nurt zmacasz grunt w nurcie wartkim
A po mnie zostaną kartki i już.
I jak wiem że na stówe frajer, to nic nie wiem, nie widziałem.
Nara cioty. ;/