Jeszcze raz miałem farta, nie tak kończy król,
choć nie powiem, bym nie został wśród latających kul,
rozpraszający ból, to przez rozerwany kark,
lecz jak patrzeć poza mną, to ocalałych brak.
Ej, pokazał mi hart ducha, jak wyjść z masakry,
zastrzyk adrenaliny w akcji, jak Ghandi,
Ty bądź poważny, świat potrafi naciąć,
ale co by się nie działo, to chłopaki nie płaczą.
Byłem pewny siebie i jestem taki nadal,
nawet jeśli jutro psy będą łazić po sąsiadach.
Potrzebuję lekarza, koszula cała we krwi,
ze można by wykręcić i krwią zalać butelki.
Nie podpalam się wierz mi, musze zatrzymać krwotok,
byleby dojść do auta, każda chwila jak złoto.
Odpowiedz czemu biznes łączy się z siłą,
idź w pizdę, nie dam się wykończyć skurwysynom.
Nikt nie jest święty, jakby święci widzieli,
niejeden święty by mnie tutaj pierwszy odstrzelił,
centymetry od ziemi, uniesiony jak anioł,
mimo to powtarzam sobie, że świadomi przetrwają.