Na górze Limoza na początku naszej pracy, na dole pod koniec. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie jak duże zrobiła postępy. Przecież na początku nie można było zrobić koła w prawo, bo konik stawał dęba, podczas jazdy sie strasznie stresowala i pocila z nerwow, albo w galopie był problem z zatrzymaniem, a wsiadanie? to była dopiero męka, bo konik nie lubił stać w miejscu, a po co, skoro można się kręcić na wszelkie możliwe sposoby. A poźniej? Koń do wsiadania stoi bez ruchu, siedzę na niej a ona dalej stoi, czeka na mój sygnał, galop opanowany, odpuściła i opuściła główke na dół, rozluznila sie bardzo, już nie była wystraszona wszystkim dookoła. Naprawdę jestem zadowolona z naszej pracy. A teraz Limoza chodzi sobie codziennie w tereny pod swoim nowym właścicielem i jest nowym pupilkiem. :)