tak, yes, oui
koncert raggafayi jedwabisty,
powrót do domu może mniej,
no a dziś stopa ma jakieś problemy -.-
whatever^^
Czuję się niczym rasowa hipokrytka.
Tak marudziłam Sło na hip-hop,
tak się zapierałam, że to muzyka absolutnie nie dla mnie,
że klną, że mnie to odrzuca.
A wyszło na to, że sama słucham ekstremalnie niecenzuralnego Eminema.
Jakoś bardziej ruszają mnie piosenki po angielsku (uch, i wanna go to US).
Nawet nie chcę myślec o jutrze i koniecznosci uczenia sie historii starożytnego Rzymu.
Zakopię się pod kołdrą, włączę Shady'ego i mnie nie będzie.
Tylko wcześniej obejrzę "8 mile".