To były najdziwniejsze święta w moim życiu, ale kończą się nadzieją. Jak historia z morałem.
Wracaj do siebie.
Zawsze wracaj do siebie.
A dzisiaj: On w śnie pudełkowym.
W jednym - na jakimś weekendowym wypadzie, siedzę na kanapie, nie dotykając go, ale jednak w mowie ciała całkiem na nim uwieszona, a sen-pudełko to sen z tego weekendu, gdzie dokonujemy czynów przestępczych jak w filmie akcji ; chociaż w ogóle na niego nie patrzę to wiem że mam go obok siebie, ramię w ramię, jakbyśmy właśnie konie kradli. Na krawędzi snu i jawy, potrącona przez kota mokrym nosem, wyobraziłam sobie nagle dawną siebie w środku obecnej, jakby manekin, albo rosyjską laleczkę, którą wystarczyłoby wyjąć ze środka i mogłaby żyć własnym życiem.
Jakby moje dawne ja nie przepadło z czasem, jakbym je tylko odłożyła na później. Do pudełka nowej mnie.