Cliff Burton (RIP)

Teraz coś o najlepszym basiście świata.. Dzięki temu człowiekowi chwyciłem bass do ręki i tak już mi zostało :D Tym razem zdjęcie jest lipne oraz opis nie za dobry więc kiedy indziej wystawie coś porządnego o tym człowieku.. Cliff Burton urodził się 10 lutego 1962r. w San Francisco. Jego rodzice - Jana i Ray Burton byli hipisami. Z nich właśnie Cliff brał przykład, czerpał swój image, poglądy, a szczególnie sposób bycia. Miał swój własny styl. Nie rozstawał się z niemodnymi ówcześnie spodniami - dzwonami. Uczył się też grać na pianinie. Dorastał w pobliżu San Francisco w towarzystwie gitarzysty grupy Faith No More - Jima Martina. Był typem człowieka, który nie lubił dużo mówić, jeśli jednak już coś mówił, to każdy go słuchał. James i Lars byli zachwyceni grą Cliff'a kiedy po raz pierwszy zobaczyli go po raz pierwszy w klubie Wiskey-a-go-go w sierpniu 1982r. Występował tam z swoim zespołem Trauma. Później w wywiadach James powiedział: "Dosłyszeliśmy to dziwne solo, ale pomyślałem: Nie widzę żadnego gitarzysty. Okazało się, że był to basista, Cliff, ze swoim pedałem wah-wah i tą wiechą włosów. Nie zwracał uwagi na ludzi wokół. Patrzył w dół na swoją gitarę." Hetfield i Urlich bardzo chcieli aby perzyłączył się do Metalliki. Cliff zgodził się ale po jednym warunkiem, musieli się przenieść do San Francisco. James i Lars mieli problemy z Ron McGovney. Zaczął rywalizować z Jamesem na scenie i dodatkowo brał narkotyki i nadużywał alkoholu. 30 kwietnia Metallica zagrała swój ostatni koncert z basistą Ronem McGovneyem w klubie Mabuhay Gardens. Był to jego ostatni występ z zespołem ponieważ tydzień później jego dziewczyna podsłuchała rozmowę Larsa z Jamesem. Obydwaj podniecali się sposobem grania Cliffa. Tego dnia Ron opuścił zespół. Pierwszą próbę Metallika z Cliff'em Bartonem odyła w garażu Marka Whitaker'a. Nagrali czery utwory-dema. 5 marca 1983r. Cliff po raz pierwszy zagrał z Metalliką w The Stone w San Francisco. Tak rozpoczeły się nie zapomniane trzy lata z Metalliką. Pod koniec trasy Damage Inc. (27 września 1986r), gdy zespół wracał do Kopenhagi z koncertu w Sztokholmie niedaleko Ljungby zdarzył się straszliwy wypadek ... Dużo jest wersji wydarzeń opisujących tamten tragiczny dzień. Oficjalna wersja brzmi to tak: Cliff spał na jednym z ośmiu miejsc w busie, kiedy o 5.15 (nad ranem) samochód wpadł w poślizg. Cliff zostaje wyrzucony przez okno. A koziąkujący autobus przygniata go i zabija. James i Kirk mają tylko niewielkie obrażenia a Lars wybity palec. Pozostali członkowie wypadku mają niewelkie, niegrożne urazy. Policja aresztowała kierowce busa, ale szybko go wypusciła, ponieważ przyczyną wypadku była oblodzona droga. Tej nocy James, Lars i Kirk ogromny smutek topili w butelkach... James wybił dwa okna w hotelowym pokoju. Natomiast Kirk był tak przerażony, że całą noc spał przy zapalonym światle. Na pogrzebie Cliffa zagrano Orion, a jego prochy zostały rozrzucone w różnych punktach wokół zatoki. Metallica na ... and Justice for All umieściła To Live Is To Die - piosenkę ze słowami Cliff'a Burtona, wydała również kasetę wideo Cliff'em All, umamietniającą nieżyjącego basistę. Pewnie i tak tego nie przeczytaliście (zreszta sam bym tego nie czytał gdybym czegokolwiek nie wiedział o Cliffie..) ale i tak pozdro !