No bo jak powiedzieć że robię akurat to? Na początku znajomości przecież nie powiem. A potem tym bardziej nie, bo wyjdę na kłamcę. Kim trzeba być, żeby to zrozumieć?
Wydaje mi się że najgorsza jest świadomość tego, że zapach zostaje na Tobie, mimo że nie zostaje. Coś jak Lady Makbet z myciem dłoni.
1 osoba liczby pojedynczej wydaje się być przereklamowana.
Ja. Ja. Ja. Ja. Ja. Ja.
Naginanie ja do cudzej woli, to potrzebne/niezbędne/całkowicie zbędne?
Dążysz do ideału, robisz cały czas to samo, spodziewając się innych efektów?
Tak się nie da.
Za dużo myślenia George. Za dużo.
W zasadzie (może w kwasie), nie ma nic złego w tym, że chcę pomalować zapałkę siarką raz jeszcze, mimo że ostrzegali że drewno się łamie, a łepek stępia. Że normalni ludzie kupują zapalniczkę.
"Opowiedzieć Ci, jak bardzo zwariowałem (...) koloru czarnego. Tak bardzo(...)" strach że nie zdążę dać tych jeszcze kilku wspomnień, jeszcze kilku uśmiechów.
Zanim pójdę dalej, żeby ją przywitać, chcę ją jeszcze ujarzmić dla innych. Oswoić i upiększyć.
A Ciebie, widziałem kwitnącą. Nie chcę żebyś była kwiatkiem, co kwitnie tylko raz a potem obumiera. Rozpadu za dużo. Leję kurwa wody, czekam na słońce. Rośnij. Piękniej. Dojrzewaj.
Ja sam to nie lubię kwiatów. No może tylko ten ulotny zapach.
Lubię pędzić do przodu, ale nie za szybko, spodobał mi się zapach kurzu na moich ubraniach.
P.s. Nujabes - Feather - sterylny bit, pokryte kurzem sample. Nie szukałem niczego więcej. A najbardziej zajebiste było to piórko na koniec Forresta Gumpa, bo uciekło przed wzrokiem bzika.