brzydzę się sobą. przez to co się dzieje jestem przemęczona i raczej długo tak nie pociągnę. na moja psychikę to zbyt dużo. staram się za to zadbać o naukę i wygląd, pomijając oczywiście wagę, która każdego dnia zabija mnie wynikiem i której nie mogę opanować chociaż na moment. nie wiem jak długo jeszcze zniosę ten widok, ale obawiam się najgorszego. nie teraz, nie mogę, błagam. z drugiej strony mam wrażenie, że wszystko ze mną w porządku. że wcale nie jestem chora. muszę się postarać nie okazywać tego wszystkiego i wymusić na matce wyjazd w wakacje do E. nie wiem co dalej ze mną będzie. jutro odwiedziny u Pana Grzegorza, o ile moja mamusia czegoś nie wymyśli. mam wrażenie jakby wcale nie interesowało ją to w jakim stanie psychicznym jestem. odstawiam leki, to bez sensu. chaos, proszę mi wybaczyć.