mogę zimie powiedzieć spierdalaj, ale wróć za rok, bo przecież lubię zimę ale nie aż tak bardzo żeby trwała przez prawie 4miesiące.
a więc witam wiosnę. w sumie jej przyjście czuć było kilka dni wcześniej. w końcu przyjdzie. w końcu będę mogła postawić bosą stopę na ziemi a nie śniegu.
nie poszłam topić marzanny chociaż chciałam, ale zabrałam się za pisanie pracy maturalnej z polskiego. jednak temat który sobie wybrałam jest dziwny, ale cóż teraz za późno na takie stwierdzenia.
dziś pierwszy raz już od jakiegoś długiego czasu nie mam poczucia że czas tak szybko leci. tak jak by czas się zatrzymał i wcale nie che iść do przodu. może dlatego że w końcu wzięłam się za coś konkretnego do roboty. nie wiem sama.
jest dobrze.
* Debet też cieszy się z odejścia zimy, wczoraj dał mi to do zrozumienia...
pozdr peace