to by było tak...

po świętach jest dziwnie, nie mogę znaleść sobie miejsca w domu.

dziś wieczór w poszukiwaniu czerwonej cebuli na sałatkę krabową z Magda. wczoraj hm szkoda gadać.

marzę o pięknej pogodzie żebym mogła wsiąść na Debeta i nie myśleć o niczym... jutro wybieram się na konie już dziś nie mogę zdecydować się jaką trasą pojechać czy może wybrać się w jakieś inne miejsce, gdzie będę czuła się tak jak bym była sama z Debetem na tym świecie... może na pamiętny zakręt który na zawsze mnie zmienił. przecież nic nie da się zaplanować ...

wracając ze sklepu torami rzuciłam okiem na słupek 23 6, chyba dość pamiętny. ile litrów szampana ruskiego tam w siebie wlałam to nie wiem, ale niczego nie robi się bez przyczyny, moja przyczyną była chęć zapomnienia. chyba się udało. także kuracje szampanową polecam serdecznie.

i wkońcu muszę przymusić sie dopodjęcia decyzji czy wybrać się na sylwestra. nie wiem dlaczego ale w tym roku wyjątkowo nie mam ochoty nigdzie iść, po prostu potraktować to jak zwykły dzień, bo co jest fajnego w napiciu się jak świnia, składania sobie zyczeń z ludzmi których widzę po raz pierwszy albo dla których trzeba być sztucznie miłym. ale czy siedzenie samej będzie normalne to też nie wiem , więc czas najwyższy żeby pomyśleć... właśnie wpadł mi do głowy pewien pomysł lecz który jeszcze wymaga dopracowania. może cos z tego będzie...

a zdjecie no coż jak widać słupek no i podczas któres z piątkowych posiadówek no torach...

pozdr peace