moja mama stwierdziła, że liczy się dla mnie tylko chudy brzuch i tańce..
nie mam w niej wsparcia -,- myśli, że jestem pustą lalą dla której liczy się tylko wygląd..
"od odchudzania nie ma ucieczki.. po raz setny podchodziła do szafki by sięgnąć po ciasto od babci, które obiecała, że zje.
cała rodzina chciała jej pomóc, codziennie ktoś pukał do drzwi przynosząc kolejny domowy wypiek, który lądował w koszu.
-proszę zjedz to! zrób to dla mnie..
ciągle słyszała, ale ona już nie potrafiła jeść.. jedzenie ją zabijało psychicznie, a niejedzenie fizycznie.
wiedziała, że jest nad przepaścią.. spojrzała na ciasto i zamknęła szafkę. ludzie mieli ją za nienormalną.
nie rozumieli jej choroby. a dla niej zwykłe odchudzanie przeistoczyło się w chorobę. miała nadzieję, że nie śmiertelną"
*takie tam z mojego brudnopisu
chciałabym mieć taki brzuch..
ostatnio już jej normalnie, nie mam z tym problemów, ale ciągle mam wrażenie, że tyje zamiast chudnąć wrrrr
dzisiaj zostałam w domu.. ostatnio przez pewnego dupka, któremu tak zajebiście strasznie mocno się podobałam jak to mówił który po tygodniu znalazł sobie dziewczynę, którą teraz strasznie kocha.. nie mam wiary w siebie. głupie, wiem.. przez chłopaka, kolejnego debila, których jeszcze będzie tylu.. czegoś mi brakuje w moim życiu. przecież mam rodzinę, przyjaciół, znajomych, pasję.. [?]