Witaj. Co Cię tu sprowadza? Chciałabym, by Cię tu sprowadziło. Jak Ci to umożliwić? Więcej - sprawić byś chciał czytać. Ale Ty nie chcesz czytać. Ani słuchać. Co mam zrobić? Czy to jest jakaś klątwa? Już nigdy nie pozbędę się wyrzutów sumienia? Kiedy będę wolna? Komu tak właściwie mogę zadać te pytania? Jest 30 kwietnia. Minęło już trochę czasu, a ja z dnia na dzień czuję się z tym coraż gorzej, i coraz gorzej funkcjonuje, Przestaje czuć, zaczęło się od współczucia, teraz już się niczym nie przejmuje, nic nie zajmuje mojego serca. Ono naprawdę skamieniało. Jak to możliwe, podczas gdy w końcu mam spokojną rodzinę, troszczącą się matkę, skończoną szkołę, stałą pracę, urodę, figurę, i kochającego mnie nad życie chłopaka? Jedyne czego bym teraz chciała to móc żyć. Ale związano mi ręce i podcięto skrzydła. Dlaczego muszę teraz wszystkich zaniedbywać, szczególnie te osoby które kocham najbardziej. Mogę tak w ogóle powiedzieć? Obiecałam sobie, że nie będę tu więcej pisać. Ale jakoś pozwala mi to wyrzucić z siebie wszystkie natłumione emocje, z nadzieją, że kiedyś się o nich dowiesz. Kogo możemy teraz nazwać mordercą? Mnie, czy Ciebie? To takie przykre, że najlepiej odnajduje się w samotności, dlaczego to ona okazuje się być moją największą przyjaciółką? I dlaczego zadaje tak wiele pytań zaczynających się od "dlaczego. Właściwie to mogłabym być Hanną Baker. Ale nie jestem. Sekundy od mojego serca. Tyle może dzielić. Co mam robić, nie wiem. Moje życie tak właściwie już się skończyło, miałam już wszystko, teraz to tylko kwestia formalna, jestem bo trzeba? Powiedz mi. Żyłam raz, w ciągu całego życia. Jednak książki nie kłamią, miłością nie nakarmisz życia, przyjaźń to skarb. Bez przyjaciela człowiek jest samtony. Szalenie samotny, pomimo otaczających go ludzi. A co jest w tym najgorsze? Że nikt nie może nic zrobić. Popadam w paranoje, słyszę twoj głos w telefonie, wszędzie widzę żółte auto, białego sprintera. Doszukuje się Twojej twarzy w przypadkowych przechodniach. Nie wiem kiedy jest to prawdziwe a kiedy nie. Przejeżdzałeś w nocy moją ulicą. Dlaczego zawsze odwracasz twarz? Oczy.. Może się boisz? Jakie to jest smutne. Znależć w zyciu bratnią duszę, pozbyć się jej, a wraz z nią samego siebie. Obietnica. Gdybym tylko mogła cofnąć się jeszcze raz do 27 września i niebieskiej koszuli w krate. Mam teraz tylko jeden cel - zdobyć prawo jazdy. Może dlatego tak to wydłużam, bo nie wiem czy znajdę jakiś inny cel życiowy, może się boję, że stracę najwyższą wartość z piramidy potrzeb życiowych i nie wiem co się stanie? Chciałabym tylko wiedzieć... Usłyszeć... To chyba zbyt wiele.