HP7 p.1

W ten piątek wybieram się na ten film.

Wszakże bym nie przepuściła filmu z Alanem Rickimanem ( panem na plakcie z owego filmu, który znalazłam w przeglądarce google.pl ).

Książka mi się podobała w...50%.

Najbardziej boli mnie fakt, że ktoś taki jak Severus Snape ( pan wyżej ) miał się zakochać w takiej s*** jak pani Lily Potter. To było takie nie pasujące do tego osobnika,zresztą jak dla mnie On ( zaraz po Zgredku i Lunie ) jest pozytywną postacią. Reszta z Zakonu Feniksa tak samo dobrze mogłby być Śmiercożercami. Ale to tylko moje skromne przemyślenia.

Poza tym, dla mnie Potter miał umrzeć w ostatnim tomie. A tak to ożenił się z Ginny ( WTF ), a Hermiona z Ronaldem ( nie abym byłam wszakże mega wielką fanką FF SS & HG, ale jednak Hermiona bardziej pasuje do mrocznego Mistrza niż do jakiegoś mondzioła! ).

Malfoy ( cała w sumie rodzina ) to zawsze byli ślizgacze, to takie Ślizgońskie, prawda?

A Voldemort umierający tak...ooo??No cóż. Książkę i tak lubię, mimo tych rzeczy, które wolałabym inaczej ( podobno jest dużo osób które nie umieją przetrwaić faktu że podwójny agent, Snape kochał się a matce Potter'a!!!).

Z zasłyszanych opinii od znajomych i nie tylko, wnioskuje że film jest najlepszy ze wszystkich części jakie do tej pory wyszły ( mi jak do tej pory podobała się tylko 6 część, wyszła taka melodramatyczna i przez to komicznie śmieszna! ). Nawet kolega, który nieznosi sagi o młodym czarodzieju ( poszedł na ten film, aby go nieźle skrytykować!! ), na dzień dobry powiedział mi że nie mam czekać tylko już dzisiaj iść na Potter'a bo ogólnie i kolokwialnie rzec umiując jest zajebisty w trzy dupy i warto wydać te pieniądze.

Owszem wydam, tylko szukanie filmu z napisami trochę zajmuje. Ale i tak to zajęło to mniej czasu niż kiedy na ekranach  śmigał "Harry Potter i Książę Półkrwi".

Ach, kocham brytyjski akcent! I to chyba podwód numer dwa dla którego idę na ten film, na samym końcu jest sama fabuła książki