Pierwszy rok akademicki dawno za mną. Zaliczony .Cieszę się piękną pogodą i prawie błogim lenistwem. Za chwile już mnie tu nie bedzie. Ciągnie mnie nad morze, żeby odetchnąć czystym morskim powietrzem, poopalać się na piaszczystej plaży, zapomnieć o wszystkim i przez 2 tygodnie delektować się spokojem i jego obecnością. Tyle mi do szczęścia potrzebne.
Ostatnimi czasy lubię sobie powspominać TE wakacje, w którcyh tyle się działo, w którcyh było tyle uśmiechu. Czasem za nimi zatęsknie. Później szara rzeczywistoś siąga mnie na ziemię i znów przeszłość jest mi obojętna. Tak to już jest. Ludzie są i nagle odchodzą. Nie ważne czy jest powód czy go nie ma. Nagle wszystko staje się inne. Wkroczyłam w dorosły świat, w którym nie ma żadnych zahamowań. Dorosłość wcale nie jest dobra, bo niby co w niej takiego super? To że czas najwyższy samemu zacząć zarabiać, możemy pić legalnie alkohol, palic papaierosy, uprawiać sex? Czy własnie tak wygląda ten dorosły świat? Świat, gdzie ludzie borykają się ze spłatą kredytów, nie mogą znaleźć pracy. To nie jest dobry świat, tak samo jak nie jest dobrze być dorosłym.
Czasem chciałabym po prostu zostać dzieckiem. Tak na zawsze.