To dopiero a może to już 19 dzień mojego pobytu w Chinach. A przedemną jeszcze około 40 dni. W tak krótkim czasie zdążyłam poznać wspaniałych ludzi którzy troszczą się o mnie, gdy ja sierota Boża rozchorowałam się do takiego stanu że bardziej przypominałam ducha niż żywą osobę. Wczoraj pierwszy raz po półtora tygodnia gorączkowania nie dostałam temperatury. Cudowna odmiana.
Szanghaj okazał się świetnym rynkiem dla mnie. Podobno rynek Chiński jest jednym z cięższych do pracy, mam jednak to szczęście trafiania na naprawde cudowne osoby w pracy. Mam nadzieję wyzdrowieć jak najszybciej i ze spokojem pozwiedzać Szanghaj bo nie miałam jeszcze zbyt dużo okazji do tego.