Rozdział 2
Gdy człowiek długo jest w ciemności trudno mu się przyzwyczaić do światła, często nawet zwyczajnie o nim zapomina.. Światło staje się czymś nie potrzebnym. Głupio myślimy, że możemy żyć bez niego, że będzie nam dobrze. Wmawiamy sobie, że ono nie istniało, bo nie chcemy płacić gdy znów go zabraknie.
Coś było nie tak.. Zniknęło gdzieś światło w tunelu, a on sam stał się czarną dziurą..Zaczęłam się bać. Tego uczucia jeszcze nie znałam. Ze wszystkich poznanych było ono najgorsze.. Ogarnął mnie strach. " Czy to koniec ? " pomyślałam, kiedy poczułam dotyk.. Zupełnie z zewnątrz. Nie mogłam ustalić co to dokładnie było. Usilnie próbowałam jakoś to wytłumaczyć. Po chwili usłyszałam głos Cioci Channtal. Poczułam bicie swojego serca. Biło tak nie równo, ale wsłuchiwałam się w nie jakby ktoś coś miał powiedzieć do mnie między jego uderzeniami. Oprócz bicia serca poczułam jak ktoś ściska moją dłoń. Nie mogłam nijak sobie tego wytłumaczyć.. Od długiego czasu nic nie czułam, a teraz wszystko na raz.. To było za dużo, bałam się, że coś się stało. Zupełnie nie wiedziałam co robić, ktoś mówił coś, ale nie mogłam tego zrozumieć. W końcu jednak doszła do mnie komenda - " Otwórz oczy ". Bez zastanowienia to właśnie zrobiłam.
Przez chwilę nie widziałam nic, czerń.. Pomyślałam sobie, że może sobie to wymyśliłam, lecz po chwili stopniowo czerń przemieniła się w jaskrawą tęcze. Bolały mnie oczy od tej jaskrawości. Chciałam je zamknąć z powrotem, kiedy zobaczyłam nad sobą mężczyznę. Obraz był jeszcze rozmazany, lecz wiedziałam już na pewno, że wróciłam na ziemię. Przez cały czas czułam jak ktoś ściska moją rękę.
- Auuu - wykrzyknęłam. Byłam zdziwiona słysząc mój głos. Był całkiem zachrypnięty, a gardło mnie niemiłosiernie piekło.
- Dzień dobry. Nazywam się Sam Drew i jestem lekarzem. Wiesz jak się nazywasz ? - powiedział mężczyzna pochylający się nade mną. Byłam zirytowana tym głupi pytaniem. Przecież nic mi nie było, ale gdzieś w środku poczułam, że muszę odpowiedzieć.
- Nazywam się Berrywood. Natalie Berrywood. Mogłabym coś dostać do picia ? Zaraz.. Chwila.. Który dziś jest ? Ile tutaj jestem ? Cioci co Ty tu robisz ? - pytania nie miały końca.. Mogłam je zadawać w kółko, lecz wszyscy patrzyli na mnie tak uważnie, że nie mogłam dokończyć.
- Dobrze Natalie. Jesteś tu od miesiąca, byłaś w stanie śpiączki, twój stan nie jest do końca w normie, musimy zrobić Ci kilka badań nim dostaniesz coś do picia. Powiedz mi jeszcze czy coś Cię boli ? - ze stoickim spokojem powiedział Sam. Nie wiedziałam czy to co mówi ma sens przecież ja miałam się dobrze.. Nic mi nie było.. Nie rozumiałam z tego nic..
- Czy coś mnie boli ? - gdy tylko to powiedziałam poczułam przeszywający ból w głowie. Był niczym nóż. - Moja głowa. Ratunku... ! - wysapałam. Po raz kolejny pomyślałam, że umrę.
- Podajcie morfinę ! 10 ml! Już! Spokojnie Natalie zaraz Ci przejdzie. Skup się tylko na tych.. kwiatkach. - Miał rację po chwili ból zaczął tracić na sile.. Zaczęłam lubić tego lekarza. Był bardzo dobry w tym co robił.. Znałam go wcześniej, kiedy to pięć lat temu leżałam w szpitalu on był rezydentem. Często przychodził do mnie i pytał się jak się czuję. To bardzo miły przystojny mężczyzna. Nie miałam pewności czy mnie pamięta.. - Lepiej już ?
- Tak. Dziękuję Ci Sam. - uśmiechnęłam się, w prawdzie trochę krzywo, ale zawsze coś. - Mam pytanie.. Sam pamiętasz
mnie ?
- Natalie ! Za dużo zadajesz pytań ! - roześmiał się. - Taak, oczywiście, że pamiętam, ale teraz dość już tego. Pogadaj chwilę z ciocia, ale tylko chwilę ! Masz teraz dużo odpoczywać, a jutro zrobimy badania. Dobranoc. - powiedział, uścisnął moją dłoń i wyszedł. Miło, że mnie pamiętał, minęło tyle czasu. Cieszyłam się, że to on teraz będzie moim lekarzem musiałam się tyle dowiedzieć.
- Nat Skarbie tak się ciesze, że jesteś już tutaj ! Nie masz pojęcia jak się bałam ! Nie rób tego więcej ! - wyszeptała ciocia ze łzami w oczach. Nie mogłam na to patrzeć.
- Przepraszam Cioci ! Ja.. ja.. Nie chciałam..- zupełnie nie wiedziałam co powiedzieć.. Nie wiedziałam przecież co się dokładnie stało.. - Co Ty tu w ogóle robisz ? Myślałam, że jesteś w Australii..
- Byłam, ale kiedy Keira zadzwoniła do mnie z wiadomością, że od miesiąca leżysz w śpiączce w szpitalu myślałam, że oszaleje.. Musiałam przyjechać. Byłabym tu wcześniej gdyby Twoja matka raczyła coś powiedzieć. Nawet się nie pokazała tu ani razu.. Ma kobieta tupet. Wytoczę jej proces i odbiorę jej prawa rodzicielskie. - szlochała Ciocia. Jej słowa były tak pełne złości i nienawiści do mojej matki, że mogłyby przeciąć stalowy pręt. Sama dobrze to właśnie czułam, nie mogłam tylko pozwolić na to żeby ciocia się tym załamywała,
- Ciociu.. To bardzo podle z jej strony, ale proszę Cię uspokój się.. A ja za rok będę miała osiemnaście lat i wyprowadzę się od niej. Spokojnie.. - próbowałam jakoś pocieszyć Ciocie, lecz wiedziałam, że to ciężkie.. Jednak co do moich planów nie kłamałam, na prawdę taki miałam zamiar, dłużej bym tego nie zniosła.
- Dobrze Kochanie śpij już.. Musisz odpoczywać. Przepraszam za tą scenę. Dobranoc Skarbie. Kocham Cię. - nigdy w życiu nie widziałam tak skruszonej Cioci. Jako, że była siostrą Taty miała w sobie dużo wrażliwości, ale była też uparta i bardzo się o mnie troszczyła zawsze. Po śmierci Taty chciała mnie zabrać do siebie. ale moja Matka się nie zgodziła.. Inaczej reporterzy zjedliby ją żywcem. Ciocia nie chciała się kłócić przez sądy, bo dobrze zdawała sobie sprawę, że i tak by przegrała.. Była bardzo załamana i z ciężkim sercem oddała mnie Matce.. Często zastanawiam się jakby wyglądało moje życie gdybym jednak zamieszkała z Ciocią, Zorii i Wujkiem. Wszystko byłoby zapewne łatwiejsze i kolorowsze, ale tak nie jest..
Dziwne ale byłam bardzo zmęczona bez słowa zasnęłam ściskając dłoń Cioci i po raz pierwszy od dawna miałam sen..
Inni zdjęcia: Wiosna 2025r. rafal1589... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24