Często mam wrażenie, że nie pasuję do tego świata, do tych ludzi, do ich wartości. Trudno się żyje w społeczeństwie, które narzuca zasady w których się nie odnajduję. Jednak czasem w tym smutnym życiu zaświeci gdzieś promyk nadzei, czy to spotykając kogoś z kim można zrozumieć się bez użycia słów, czy też czytając takie wpisy w internecie jak ten poniżej:
"Po trzydziestu kilku latach życia, istnienia, na tym świecie i obserwacji tego wszystkiego co mnie, Państwa, po prostu 'Nas' otacza, mogę bez wahania, z pełną odpowiedzialnością i absolutną pewnością, powiedzieć (napisać) - 'Świat idzie w złym kierunku'. I ja nie mogę się z nim utożsamiać, integrować, nie chcę być częścią tego świata ... świata gdzie faceci (bo na pewno nie mężczyźni) ubierają swoje kobiety jak prostytutki, pokazując wszystko, co powinno zostać ukryte, gdzie nie ma pojęcia honoru i godności, gdzie rzadko można polegać na kimś, kto mówi, że coś obiecuje. Gdzie kobiety nie chcą mieć dzieci, a mężczyźni nie chcą zakładać rodzin. Gdzie tzw. 'kozacy' albo po prostu fraj*rzy (jak kto woli) wierzą, że odnieśli sukces, siedząc rozparci za kierownicami limuzyn ich ojców, gdzie ojcowie mający iluzję władzy, próbują udowadniać człowiekowi, że jesteś nikim. Gdzie ludzie fałszywie deklarują wiarę w Boga z kieliszkiem w ręku i brakiem zrozumienia podstaw, tego w co wierzą. Gdzie pojęcie zazdrości jest uważane ze słabość, a skromność jest wadą. Gdzie ludzie zapominają o miłości, szukając najlepszej opcji dla siebie, a nie człowieka w człowieku. Gdzie ludzie wydają ostatnie pieniądze na swój samochód, nie szczędząc środków ani czasu, a sami są tak słabi, że sądzą iż to drogie cacko ukryje ich słabość. Gdzie chłopcy tracą ciężko zarobione przez rodziców pieniądze w klubach, a dziewczyny kochają ich za to. Gdzie nie można odróżnić kobiet od mężczyzn, a nazywane jest to wolnością wyboru, zaś idących tradycyjną ścieżką nazywa się upośledzonymi despotami. Ja wybieram swoją drogę, i nie mam w sobie złości, pretensji czy żalu, jest mi tylko po prostu przykro, wewnętrznie przykro, że nie znalazłem zrozumienia, wśród ludzi, na których naprawdę mi zależało."